Zacznij systematycznie uczyć się grać na gitarze razem ze stroną Moja nauka - będziesz miał/miała do niej dostęp po zalogowaniu się w serwisie

Le Grand Coureur - Szanty

Opracował -a:
,
Pochodzi z: http://www.chords.pl
Data publikacji: 2005-11-16 11:03
 
Moja nauka


Ups, problem :-/
Zaloguj się Mój śpiewnik
Wielki korsarz Grand Coureur to był okręt krwawych łez,   d
Kiedyśmy na morze szli, żeby  tam Anglików bić.           d
Zdrajca morze, nawet wiatr obrócił się przeciwko nam      F C d
Razem chłopcy, hej, wesoło chłopcy hej,                   d C d d C d
Razem chłopcy, hej, wesoło chłopcy hej,                   d C d d C d
La la la la la la la la la la la la la la la                                                                             F C d C d

Wypłynęliśmy z L’Ourient, gładka fala, swieży wiatr.
Jeszcze bracie widać ląd, a już gnają nas do pomp.
Pierwszy powiew złamał maszt, bo zgniły był cholerny wrak.

Nową stengę cieśla dał, trzeba zapleść kilka want
A tu znów cholerny bal, burtą stanąć trza do fal.
Hej, tam! Ster prawo na burt! Odpalić mi ze wszystkich rur.

Angol bardzo blisko był, lufy w rzędach miał jak kły.
Niósł po morzach nagłą śmierć ale Francuz nie dał się.
Hej, tam! Ster prawo na burt! Odpalić mi ze wszystkich rur.

On kulami pluł nam w nos, a my w niego cios za cios.
Hej, abordaż! Wczepiaj hak! Zaraz Angol będzie nasz.
A tu gruby korek mgły Angola nam na zawsze skrył.

Tak minęło dwieście dni, zdobyliśmy pryzy trzy:
Pierwszy- wpół przegniły wrak, drugi- kapeć tyleż wart,
Trzeci- hulk, co woził gnój, z nim był też cholerny bój.

Żeby nikt nie opadł z sił, doskonały prowiant był.
Żyły i zjełczały łój, zamiast wina octu słój.
Suchar stary, ale był, choć w każdym robak biały żył.

Srogo los po rufach lał. W porcie przyjdzie zdychać nam.
Dwieście dni i pusty trzos, pieski rejs, parszywy los.
Każdy zgubę widzi już i każdy szuka wyjścia z dróg.

Szyper jedną z armat wziął, skoczył z nią w przepastną toń.
Bosman ruszył w jego ślad, dzierżąc się kotwicy łap.
Ochmistrz w wielkiej kłótni drań, pijany leń i złodziej dań.

Jaja były, kiedy kuk łyżką od śmierdzących zup
Sam do kotła wcisnął się, pierwszy raz był w kotle wieprz.
I odpłynął z wiatrem gdzieś, a niech go porwie piekła brzeg.

Nawet autor pieśni tej ze zgryzoty skoczył z rej.
Huknął o kuchenny blat, prosto do kubryku wpadł.
No a skutek taki był, że okręt rozbił w drobny pył.

Jeśli tej historii treść poruszyła kilka serc.
Dobrych manier nie brak wam, hej, postawcie wina dzban!
Bo gdy się śpiewa w gardle schnie, no a z wyschniętym gardłem źle.
Pijmy chłopcy, hej, wesoło chłopcy, hej!
Razem chłopcy, hej, wesoło chłopcy, hej!

Dodaj komentarz ...i/lub link do filmiku video

Zaloguj się do serwisu
Wszelkie materiały i wypowiedzi zamieszczone na www.chords.pl są własnością ich autorów.