To moja ulubiona pastorałka - jeszcze ze starego, drewnianego domu mojej Babci. Cieszę się, że znalazłam chwyty - jestem w tym temacie bardzo początkująca, ale próbuję. Znam trochę więcej zwrotek. Dołączam:
Dnia jednego o północy,
gdym zasnął w wielkiej niemocy,
nie wiem, czy na jawie, czy mi się śniło,
że wedle mej budki słońce świeciło.
Sam się czym prędzej porwałem
i na drugich zawołałem;
na Kubę, na Maćka i na Kaźmierza,
by wstali czym prędzej mówić pacierza.
Nie zaraz się podźwignęli,
bo byli twardo zasnęli;
alem ich po trochu wziął za czuprynę,
by wstali, przywitać witać Boga Dziecinę.
Kaźmierz bowiem wszystko słyszał,
Bo na słomie w budzie dyszał.
Ale nam od strachu nie chciał powiedzieć
Na Maćka wskazywał – ten musi wiedzieć.
Nu, Macieju, Ty nam powiesz
Ponieważ ty sam wszystko wiesz
Widziałem, widziałem dziwne widzenie,
Słyszałem, słyszałem anielskie pienie.
Bo mi sam anioł powiedział,
Gdym na słomie w budzie siedział:
„Nie bój się nie bój się, Maćku pastuszku
Jestem ja, jesteś ty u Boga służką.
Zwiastuję wesołe lata,
Że się Wam Zbawiciel świata
W Betlejem narodził, tak Sławnem mieście
Więc Jego czem prędzej przywitać bieżcie".
Niech weźmie Stasiek fujarę,
A Szymek gołąbków parę,
A Maciek stać będzie u drzwi z obuchem,
Bo tam się nie zmieści z swym wielkim brzuchem.
Porwali się, biegli drogą,
gdzie widzieli jasność srogą:
w Betlejem miasteczku, gdzie Dziecię było,
które się dla wszystkich na świat zjawiło.
Wbiegliśmy zaraz do szopy,
uściskaliśmy Mu stopy;
jam dobył fujary, a Kuba rogu,
graliśmy wesoło na chwałę Bogu.
Stach do brony wiązał strony,
Sobek skakał jak sparzony
A Maciek stać musiał u drzwi z obuchem,
Bo się nie mógł zmieścić ze swoim brzuchem.
Jacek chudy zagrał w dudy,
A my w taniec koło budy;
A ty też Michale zagraj na flecie,
A za to kolędę dobrą weźmiecie.
Szymek w taniec stroił minę,
Wymuskał sobie czuprynę,
Bo mu się zagrzała w szopie czupryna,
Wyciągnął do kropli pięć garncy wina.
Na niczem nam nie zbywało,
Z szopy nam się iść nie chciało.
Aleśmy czemprędzej ustąpić musieli,
Bośmy trzech monarchów jadących ujrzeli.
Pójdźmyż tam i my ostatni,
Czeka nas tam bal dostatni:
Pastuszków ochota, królewskie dary,
Które z rąk Jezusa będziemy brali.